Akurat,przechadzałem się po lesie.Nie znałem jeszcze wszystkich jego
zakamarków,byłem tutaj nowy.Nagle w powietrzu wyczułem innego
lisa.Zacząłem podążać za wonią.Co chwila przyspieszałem i gdy już
dotarłem do celu,młody lisek wziął się do ucieczki.W kilka
chwil,dogoniłem go i zatarasowałem drogę swoim ciałem.On skulił się i
zakrył ogonem.
-Hej,młody.Chyba nie uciekasz przede mną? zaśmiałem się.On tylko wydał z siebie cichy pisk uległości.
-Nie bój się,nic ci nie zrobię.. odparłem ciepłym głosem
On spojrzał na mnie nieśmiało,swoimi ciemnymi,wyłupiastymi oczkami a ja uśmiechnąłem się lekko.
-Trzeba będzie zaprowadzić cię do rodziców.Widać że się zgubiłeś.Jesteś
brudny,chudy,przerażony..uciekasz przed wszystkim ale tak na prawdę to
ty jesteś drapieżnikiem.Z biegiem czasu sobie to uświadomisz..
Lisek przyjął już bardziej pewniejszą siebie postawę i usiadł wyprostowany,słuchając mnie.
-Jestem Gunter.A ty?
-Rick.. cicho odparł
Wskazałem mu łapą,krzew za nami na którym wisiały granatowe jeżyny.
-Powinieneś zjeść coś pełnego witamin.To dobrze zrobi twojemu
organizmowi a ja w tym czasie,zajmę się polowaniem na gryzonie dla
ciebie.. odparłem zmierzając na łąkę pełną zajęcy
<Rick?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz